Lata 70. dwudziestego wieku upłynęły przy dźwiękach analogowych wzmacniaczy. Czarna płyta i kaseta magnetofonowa dominowały na rynku audio. Muzyka tamtych lat podążała w stronę możliwie wiernego odtworzenia tego, co można było usłyszeć na żywo, na koncercie czy w klubie jazzowym. Muzyki słuchało się z przyjaciółmi, a każdą nową pozycję odpowiednio się celebrowało. Dzisiaj dostęp do sprzętu odtwarzającego muzykę jest już bardzo powszechny, technologia rozwinęła się tak bardzo, że w gąszczu wszelkiej maści wzmacniaczy trudno dzisiaj o coś, co się wyróżni, coś, co przyniesie ze sobą ogromną dawkę emocji muzycznych, a nie tylko będzie wiernie, aż do „szpiku kości” odtwarzać beznamiętnie kolejne dźwięki z precyzją chirurgicznego skalpela. Chciałbym dzisiaj podzielić się z Wami moją przygodą z francuskim wzmacniaczem marki Pier Audio MS-680 SE Anniversary, który w myśl firmowej filozofii wprost nawiązuje swoim charakterem do wspomnianej wyżej epoki.
Wzmacniacz Pier Audio MS-680 SE Anniversary trafił do naszej redakcji w nienaruszonym stanie. Był fabrycznie zapakowany w standardowych rozmiarów karton. Jak to często dzisiaj bywa, po rozpakowaniu pierwszego kartonu, w środku znajdował się kolejny i dopiero w nim był umieszczony wzmacniacz. Jeśli chodzi o zabezpieczenie, to nasz dzisiejszy bohater był umieszczony dodatkowo pomiędzy dwoma okalającymi go, solidnymi piankami. Wewnątrz kartonu, oprócz wzmacniacza, znajdowały się akcesoria takie jak kabel zasilający i pilot zdalnego sterowania oraz niestandardowo mały śrubokręt służący do odkręcania tylnej klapki pilota w celu umieszczenia w nim baterii. Dodatkowo w opakowaniu znajdziemy również zaślepki na gniazda RCA umieszczone na tylnej płycie wzmacniacza.
MS-680 SE Anniversary to hybrydowa konstrukcja oparta o lampę i tranzystor. Front wzmacniacza to gruba aluminiowa blacha (0,6 cm), w naszym przypadku w kolorze złotym (występuje również w kolorze czarnym). W centralnej górnej części frontu znajduję się okrągły analogowy wskaźnik wychyłowy, tuż pod nim znalazł się analogowy potencjometr głośności ALPS. Po prawej i lewej stronie frontu znajdują się po trzy poziome wycięcia służące poprawie wentylacji w środku wzmacniacza. Pod charakterystycznymi wycięciami znajdują się przyciski wyboru źródła oraz funkcja bypass. W lewym dolnym rogu znajduje się włącznik główny urządzenia. Góra oraz boki i tylna ścianka wykonana jest z blachy stalowej. Na tylnej ściance znajdziemy gniazdo zasilania, pojedyncze terminale głośnikowe, 4 wejścia RCA oraz 1 wejście RCA bypass bez regulacji głośności do wykorzystania jako np. końcówka mocy w układzie kina domowego. Wzmacniacz jest posadowiony na 5 gumowych, stożkowatych nogach (2 cm wysokości). Wymiary zewnętrzne wzmacniacza to głębokość 40 cm, szerokość 41 cm oraz wysokość 18 cm, a waga netto 19 kg. Wygląd zewnętrzny przypomina urządzenia w stylu retro i z pewnością będzie wyróżniał się pośród innych sprzętów audio. W tym miejscu chciałbym poświęcić jedno zdanie na temat pilota. Całość jest wykonana z jednego aluminiowego elementu z odkręcaną klapką z tyłu, pod którą jest miejsce na umieszczenie baterii. Pilot bardzo dobrze leży w dłoni, przyciski są rozmieszczone w górnej części pilota i służą do wyboru źródła dźwięku oraz pozwalają sterować głośnością. Na pilocie nie znajdziecie natomiast przycisku włączającego/wyłączającego wzmacniacz.
Przechodząc do wrażeń z odsłuchu, bardzo ważną rzeczą jest, abyśmy cierpliwie poczekali aż wzmacniacz pokaże, co potrafi. Po pierwszym uruchomieniu dźwięk jest płaski, bezbarwny, w nomenklaturze malarskiej można by powiedzieć, że barwy wyblakły od długiego wystawienia obrazu na bezpośrednie promienie słoneczne. Ale że nie mamy do czynienia z obrazem, a prawdziwym hybrydowym wzmacniaczem, z dnia na dzień sytuacja ulegała zmianie. Pier Audio MS-680 SE Anniversary gościł w naszym systemie 2 tygodnie, co przełożyło się na ok. 70 godzin grania. Opinia, którą wyrażę poniżej, będzie oparta o ostatnie godziny i repertuar, który powtórnie odsłuchałem (po raz pierwszy tuż po wyjęciu wzmacniacza z pudełka).
Odsłuch rozpocząłem od utworu „Is It a Crime” Sade. To, co zwraca od razu uwagę, to bardzo precyzyjne rozlokowanie źródeł pozornych, muzycy i ich instrumenty są zlokalizowane w przestrzeni dokładnie tam, gdzie być powinni albo raczej, gdzie w trakcie realizacji zostali umieszczeni. Mikro i makrodynamika jest na bardzo dobrym poziomie (w tym zakresie cenowym). Wsłuchując się w utwór, łatwo wychwycić wszystkie niuanse, delikatne wybrzmiewania, a w części dynamicznej utworu mamy do czynienia z uporządkowaniem, poczuciem, że wszystko jest na swoim miejscu, bez podkreślania żadnego z zakresów. Kolejnym utworem, który prezentował możliwości wzmacniacza Pier Audio, był „Can’t find my way” Phila Collinsa. Zaprezentowany dźwięk od pierwszych nut przykuł moją uwagę. Prosta linia melodyczna, bardzo wyraźnie zarysowany dolny zakres pasma, a na jego tle wokal Phila Collinsa obecny tak, jakby stał tuż przede mną. Pierwszy plan delikatnie wyeksponowany, stąd zapewne wrażenie bliskości wokalisty. Wzmacniacz zagrał naturalnie, sprawiając dużą przyjemność z odsłuchu. To, co bardzo ważne wzmacniacz nie stara się być za wszelką cenę bezwzględnie przeźroczysty, raczej proponuje nam pewne zaokrąglenie co sprawia, że nawet ze starszych (niekoniecznie dobrze zrealizowanych) płyt dźwięk nie będzie natarczywy i może sprawić, że spojrzymy (usłyszymy) na te płyty z innej perspektywy. Przykładem, który chciałbym tutaj przytoczyć, jest utwór „Moby Dick” Led Zeppelin. Początek utworu to wariacja gitarowa, której towarzyszy perkusja, która po chwili zaczyna swoje solo. Utwór ten bywa trudny w odtwarzaniu przy wzmacniaczach, które za wszelką cenę chcą pokazać dokładnie to, co zarejestrowano i nie ma w tym nic złego. Chcę przez to powiedzieć, że opisywany wzmacniacza być może nie jest idealnie przeźroczysty, ale za to pozwala na bardzo długie i przyjemne słuchanie oraz prawdopodobnie nie sprawi, że jakaś część Waszej kolekcji płyt (tych gorzej zrealizowanych) wyląduje w koszu lub na dłuższy czas o niej zapomnicie. Na koniec odsłuchu w odtwarzaczu wylądował utwór „Eulogy” zespołu Tool. Utwór rozpoczyna się bardzo delikatnie, wszystko nabiera w spokojny sposób tempa, by po ok. minucie uderzyć mocniej. W tym utworze wiele się dzieje na różnych planach, tempo raz wolniejsze, raz szybsze. Wzmacniacz w moim odczuciu bardzo dobrze poradził sobie z tym utworem, bas był dobrze różnicowany, nic się tu nie zlewało, nie nachodziło na siebie, pomimo skomplikowanego dźwiękowo utworu. Śmiało mogę napisać, że z powyższym utworem wiele wzmacniaczy na podobnym poziomie cenowym nie poradziło sobie tak dobrze.
W temacie niskich tonów należy pamiętać o najważniejszym - kwestii realizacji samego nagrania. Wzmacniacz w tej cenie nie jest absolutem i nie oczekujmy od niego, by w każdym zakresie potrafił oddać wszystko w sposób bardzo rozbudowany, różnorodny. To jeszcze nie ten pułap, ale już bardzo blisko. Przy dobrze zrealizowanych płytach możemy spodziewać się sporo informacji z zakresu niskich tonów i do tego w miarę różnorodnych. Jak na ten przedział cenowy należy uznać, że w testach MS-680 SE Anniversary wypadł co do tego zakresu tonów pozytywnie. Czy mogło być lepiej? Zawsze może być lepiej, ale wtedy nie możemy mówić (czy w tym przypadku pisać) o wzmacniaczu za niespełna 9 tyś złotych.
Podsumowując wrażenia odsłuchowe, których źródłem jest wzmacniacz Pier Audio MS-680 SE Anniversary, tym, co wysuwa się na pierwszy plan, jest uniwersalność. Niezależnie od repertuaru wzmacniacz pokaże to, co najlepsze, oszczędzając te gorzej zrealizowane płyty. Dźwięk proponowany przez MS-680 SE Anniversary jest dynamiczny, spójny, barwny, z bardzo dobrze zarysowaną sceną, która jest umieszczona pomiędzy kolumnami. To, co zwraca również uwagę, to umiejętność pokazania głębi sceny – w części utworów bardzo wyraźnie dało się usłyszeć to, co realizator umieścił na pierwszym, drugim i kolejnym planie. Wzmacniacz z pewnością potrzebuje czasu na „wygrzanie” po to, aby mógł w pełni pokazać, co potrafi. Zachęcam do odsłuchu wszystkich szukających uniwersalnego wzmacniacza, który nie boi się żadnego repertuaru. Nie bez powodu w dzisiejszym zestawieniu utworów, które testowały możliwości Pier Audio MS-680 SE Anniversary, wylądował utwór „Moby Dick” Led Zeppelin, który w symboliczny sposób nawiązuje do lat 70. ubiegłego stulecia oraz świetnie prezentuje się w formie, jaką proponuje wyżej opisywany wzmacniacz. Pamiętajcie, że najważniejsze jest to, co sami słyszycie, dlatego polecam odsłuchanie opisywanej wyżej hybrydy Pier Audio MS-680 SE Anniversary we własnym systemie.